Nie było mnie z Wami dość długo. Powodów jest
kilka. Przede wszystkim nauka i niechęć do pisania czegokolwiek po godzinach nad znakami. Ale niestety
nie mogę wykręcać się jedynie nauką. Prawda jest taka, że zupełnie inaczej
pisze się bloga z podróży, gdzie co chwila zmienia się miejsce pobytu i jest
mnóstwo rzeczy do opisywania, niż bloga, nazwijmy to, „stacjonarnego”.
Umarlibyście z nudów, gdybym opisywała każdy, czy nawet co któryś dzień, który
tutaj spędzam. Szanghaj Szanghajem, ale to dokładnie tak samo jakbym opisywała
chodzenie na zajęcia na UJ. Nuda. Nie nie podróżuję (a przynajmniej nie
często), więc ciężko mi opisywać nowe interesujące miejsca. Poznaje ludzi, ale
to raczej nie powód żeby zrobić tu kolejnego facebooka. Dlatego pojawiło się
kilka pomysłów na zmianę koncepcji tego bloga. Jak będzie, zobaczy się. Szczegółów
nie zdradzam, bo póki co myślę dość intensywnie co zrobić, żeby nadal umilać
Wam (a przynajmniej taka moja nadzieja) kilka minut w tygodniu.
Z ostatnich dwóch tygodni: wakacji niestety nie było, także
zajęcia, zajęcia, zajęcia. Zbliżają się egzaminy śród semestralne, więc trzeba
zacząć przykładać się bardziej niż zwykle. Poza tym, zakupy, imprezy, dużo nowych ludzi,
mnóstwo cudownych chwil i kilka raczej żenujących (ale przecież wszędzie znajdą
się ludzie, którzy za wszelką cenę będą próbowali zakłócić bezproblemowe życie),
jedna uniwersytecka wycieczka (o której więcej wspomnę w najbliższym czasie) i
jeden ogród.